środa, 18 lipca 2012

PRAWO DO STRAJKU i BOJKOT KONSUMENCKI

 Dawno, dawno temu ruch socjalistyczny i robotniczy walczyły o prawa pracowników: 8 godzinny dzień pracy, prawo do urlopów, samoorganizacji i uwzględniania robotniczego głosu w zarządzaniu fabryką. Początkowo rewolucyjne i antysystemowe, postulaty robotnicze stały się w XX wieku elementem standardów przyjmowanych nawet w niedemokratycznych krajach. 
                                                               

Prawo do strajku i zrzeszania się to także postulaty masowego ruchu społecznego, który zmienił Polskę, nazywającego się nieprzypadkowo Solidarnością. Wydaną w 1981 roku encyklikę Laborem exercens uznano za wyraz poparcia papieża – Polaka dla walki o godną pracę i godną płacę, o podmiotowość pracownika.

To, co nastąpiło po pozornym zwycięstwie Solidarności, to apoteoza kapitalizmu jak z „Ziemi Obiecanej” i wyrzucenie na śmietnik historii praw pracowniczych. W każdym mieście mamy ulice JPII, na każdym placu pomniki, w każdą rocznicę papieskie flagi – ale pamiętamy tylko papieża na nartach, a nie z wizytą u łódzkich włókniarek. Biskupi grzmią na każdy temat – ale nie zająkną się o roli godnej pracy w nauczaniu społecznym kościoła. Politycy z prawa i lewa chylą czoła przed chrześcijańskimi wartościami – ale nie etosem pracy. Czy przed 89 rokiem ktoś poza partyjnym betonem odważyłby się oburzać na „roszczeniowość” pracowników? Dziś każą nam się cieszyć, że w ogóle mamy pracę, i modlić, by pracodawca nam za pracę zapłacił. Przepisy prawne mające chronić najbardziej podstawowe interesy pracowników i ich reprezentantów stają się na naszych oczach martwe, a żądając ich respektowania stajemy się lewackimi radykałami.

Kolejną odsłoną walki z prawami pracowniczymi są wydarzenia w fabryce Chung Hong, i odmawianie prawa do protestu pracownikom, którzy podjęli strajk w proteście przeciwko zwolnieniu przedstawiciela związku Inicjatywa Pracownicza. Jak wynika z licznych doniesień, zarządzający zakładem odwołują się do przepisów regulujących spory zbiorowe wybierając z nich jedynie korzystne dla pracodawcy elementy, ignorując pozostałe, manipulując prawem dla własnej korzyści. W ten sposób dokonują powtórnej manipulacji opinii publicznej, której przedstawia się strajk jako spisek przeprowadzony przez – wedle określenia Michała Kokota w „Gazecie Wyborczej” „lewaczkę, feministkę i anarchistkę”, która zatrudniła się w fabryce tylko po to, by jak kret ryć po kryjomu, i doprowadzić do strajku. Manipulacja ta okazuje się dość skuteczna – w internecie o proteście pisze się mało, popierających i wspierających ten protest jest rozpaczliwie niewiele, a przeciętny odbiorca mediów kojarzy protesty związkowe z paleniem opon przed Sejmem.

Strategia zarządu Chung Hong to znany 
i sprawdzony scenariusz, stosowany skutecznie do pacyfikacji działań związkowych i protestów pracowniczych. Scenariusz ten próbował zastosować dyrektor szpitala klinicznego im. Norberta Barlickiego w Łodzi. Gdy w 2008 roku rozpoczął się tam strajk pielęgniarek, odmówił on uznania jego legalności, a przywódczynie strajku zwolnił dyscyplinarnie z pracy oraz wytoczył im sprawę karną o spowodowanie zagrożenia dla pacjentów (w tle znalazł się nawet zarzut o zagrożenie dla obronności kraju). 
Pretekstem była interpretacja przepisów dotyczących referendum: dyrektor przekonywał kolejne sądy, że przed przystąpieniem do strajku pielęgniarki powinny przeprowadzić referendum wśród wszystkich pracowników, reprezentujących wszystkie grupy zawodowe, a nie tylko wśród własnej grupy. Jednak gdy inne grupy, jak choćby lekarze, organizowały referenda we własnym zawodowym gronie, nikt ich za strajk nie zwalniał. Sądom zajęło trzy długie lata ustalenie, że strajk nie był nielegalny, uznanie nielegalności zwolnienia związkowczyń, nakazanie przywrócenia ich do pracy i wypłaty wynagrodzeń za ten okres. Prawo i sprawiedliwość w końcu zwyciężyły – lecz trudno mówić o zwycięstwie. Zwolnione działaczki związkowe przez trzy lata były bez pracy i bez pieniędzy, a kolejne nierozstrzygające sprawy sądowe stanowiły ostrzeżenie dla potencjalnych naśladowców i naśladowczyń. W ich dotychczasowym miejscu pracy wręcz potępiano ich działania: nie dość, że sobie zaszkodziły, to jeszcze innych chciały za sobą pociągnąć. Mimo ostatecznego wyroku ta lekcja, którą zafundował nam wszystkim dyrektor szpitala ,została zapamiętana: strajkować się nie opłaca, a prawo chroni pracodawcę, nie związkowca.

Niewielu z nas słyszało o strajku w kobierzyckiej strefie czy łódzkim szpitalu. Jeszcze mniej z nas poparło w jakikolwiek protestujących. Można to zmienić – zarówno podpisując się pod listem popierającym protest, jak wspierając fundusz strajkowy

Można też przystąpić do protestu konsumenckiego, bojkotując produkty LG, zleceniodawcy Chung Hong. Zaangażowanie setek czy tysięcy stojących dotąd z boku polskich konsumentów może wywrzeć wpływ nie tylko na sytuację w tej jednej fabryce, ale i przestrzec pracodawców przed retorsjami ze strony oburzonych na łamanie praw pracowniczych pracodawców.



Pamiętacie wypadek w łódzkim Indesicie w 2005? Jeden z pracowników, Tomek Johan, uległ śmiertelnemu wypadkowi na skutek demontowania w fabryce zabezpieczeń. Indesit długo próbował manipulować opinią publiczną i zrzucić z siebie odpowiedzialność. Zanim - po sześciu! latach – zapadł prawomocny wyrok skazujący, wybrałam się z koleżanką na zakupy, pomóc jej wybrać jakiś sprzęt AGD. „Niech mi pan tylko nie poleca Indesitu” – oświadczyła sprzedawcy, „po tym wypadku nie kupuję ich produktów”. Przykład okazał się zaraźliwy, od tego czasu z listy zakupów udało mi się skreślić paru producentów, którzy łamali prawa pracownicze – od lat jestem na listach organizacji piętnujących takie działania. Nie mam problemu z zastąpieniem jednej herbaty inną, jednego stanika innym, kupieniem lodówki innego niż Indesit producenta.  
Nie zamierzam wynosić do śmietnika sprawnej nagrywarki LG – godziłabym wtedy jedynie we własne interesy- ale gdy sprzęt mi padnie, kupując nowy tego producenta starannie ominę. Wy też możecie to zrobić.



Powyższy tekst autorstwa Izy Desperak ukazał się na stronie Think Tanku Feministycznego


Więcej informacji o strajku w Chung Hong i apele o solidarność Link

Wywiady z pracownikami, video dokument Think Tanku Feministycznego i Szum TV Link

Fundusz strajkowy na rzecz zwolnionych pracowników Link

wtorek, 10 lipca 2012

Zwolnienia i lokaut w Chung Hong. Depczą prawo do strajku


Dziś w Chung Hong Electronics pod Wrocławiem zwolniono dyscyplinarnie 24 strajkujące osoby.  Zakładowa komisja OZZ IP wyraża ostry przeciw wobec takiemu zachowaniu pracodawcy. Polskie prawo stanowi, że: „Udział pracownika w strajku zorganizowanym zgodnie z przepisami ustawy nie stanowi naruszenia obowiązków pracowniczych". Formalnie pracodawca nie posiada żadnych prawnych środków uprawniających do wyciągnięcia sankcji w stosunku do pracowników, w tym do rozwiązania umowy o pracę. Zwolnienia naruszają art. 23 Ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Prawo do strajku należy do podstawowych praw człowieka oraz wolności związkowych. Niezbędne jest wsparcie dla strajkujących. Jutro (środa) pikieta pod zakładem - zobacz więcej. Wesprzyj Fundusz Strajkowy.
Od lat słychać, że w specjalnych strefach ekonomicznych łamie się prawa pracownicze, nie przestrzega przepisów BHP i oferuje najniższe wynagrodzenia. Nic dziwnego, że od czasu do czasu wybuchają konflikty i strajki. Chiński pracodawca w Chung Hong, firmie zlokalizowanej w strefie pod Wrocławiem, przeprowadził w takich okolicznościach po prostu lokaut. Najpierw, w zeszłym tygodniu, zwolnił Krzysztofa Gazdę, członka zarządu Komisji Zakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza, któremu przysługiwała ochrona prawna przed zwolnieniem z tytułu ustawy o związkach zawodowych. Co więcej, nie powinien zostać zwolniony także z uwagi na fakt, iż prowadzony był w Chung Hong spór zbiorowy. Pracodawca kompletnie zignorował przepisy. Kilka dni później w Chung Hong dyscyplinarnie zwolniono kolejnych strajkujących.
Zwolnienie Gazdy było bezpośrednią przyczyną wybuchu strajku. Protest pracowników był absolutnie uzasadniony, bo kierownictwo firmy nie tylko, że przeprowadziło nielegalne zwolnienie związkowca, ale od początku utrudniało prowadzenie sporu zbiorowego. W takich okoliczności dostosowując się do ustawowej zasady, że strajk jest działaniem ostatecznym, załoga popełniła błąd taktyczny. Ustawa de facto dopuszcza natychmiastowe proklamowanie akcji strajkowej, kiedy pracodawca nie stosuje się do zapisów ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Przesuwany kilkakrotnie strajk, ostatecznie wybuchł za późno. Dziś nie tylko pracodawca zwalnia strajkujących, ale także zamyka fabrykę na letni postój. Hale przez kilka tygodni będą stać puste.
Inicjatywa Pracownicza prowadziła spory zbiorowe i akcje strajkowe już wielokrotnie m.in. w H. Cegielski - Poznań SA, Greenkett, SP ZOZ w Bielsku- Białej, w Zespołach Żłobków w Poznaniu itd. Nasi działacze mieli też doświadczenie ze sporu i strajków w innych firmach m.in. na Poczcie Polskiej. Wniosek jaki płynie z tego doświadczenia jest dość ponury – prawo do strajku jest powszechnie ograniczane. Składa się na to wiele czynników, m.in. niejasność przepisów, które są dowolnie interpretowane przez pracodawcę, którego zwykle stać na wynajęcie dobrze opłacanych prawników stosują pokrętne interpretacje. Podstawowym celem jest wprowadzenie załogi w błąd, jak też zastraszenie jej, poprzez ustawicznie sugerowanie nielegalności działań i ewentualnie strajku. Co więcej argumenty wynajętych przez pracodawców prawników stają się niekiedy obowiązującą wykładnią prawa, bowiem prokuratura czy Państwowa Inspekcja Pracy, które teoretycznie powinny zajmować się problemem naruszania prawa do strajku, pozostają bierne. Ostatnio na przykład na pytanie pracownic żłobków czy mają one prawo do prowadzenia strajku, PIP odpowiedziała, że nie wie, Kancelaria Premiera, że „chyba nie”, nasz związek utrzymuje, że prawo to posiadają, a pracodawca, że nie. Spór zbiorowy trwa, a kwestie rozstrzygnie dopiero sąd. Tymczasem sądy pracy, rozpatrując ewentualne pozwy w ślimaczym tempie, wydają swoje werdykty w zupełnym oderwaniu od realiów – często po kilkunastu i więcej miesiącach od chwili wejścia w spór zbiorowy. Może nielegalnie zwolniony pracownik otrzyma jakieś zadośćuczynienie (odszkodowanie), ale prawa do strajku się tym sposobem mu nie przywróci.
W związku z powyższym, obserwuje się ustawiczne ograniczanie prawa do strajku w Polsce i naruszenie przez pracodawców norm Międzynarodowej Organizacji Pracy, której zaleceniami z pewnością chiński pracodawca z Chung Hong się nie przejmuje. Demonstracyjnie zatem dokonał lokautu, bo wie, że ewentualne jego ryzyko z tym związane jest niewielkie – relatywnie dużo mniejsze, niż ryzyko podejmowane przez pracownika decydującego się na udział w proteście. W istocie przywrócenie prawa do strajku ustawą z 1990 roku, okazuje się coraz częściej kompletną fikcją.
Lokaut w Chung Hong jednak nie może zostać bez odpowiedzi, zarówno na poziomie zakładowym (akcja strajkowa będzie kontynuowana), jak też na poziomie krajowym. Celem tego drugiego typu działania jest obecnie podniesienie problemu ograniczanie (czy wręcz odbierania) prawa do strajku i bierności w tych warunkach odpowiedzialnych instytucji, których celem jest ochrona jego ochrona. Biorąc pod uwagę ostatnio forsowane zmiany w prawie o zgromadzenia i próbę jego ograniczenia, jasne staje się, że mamy do czynienia z regresem wolności obywatelskich.

środa, 4 lipca 2012

Strajk w Chung Hong Electronics

Dziś w reakcji na dyscyplinarne zwolnienie Krzysztofa Gazdy, działacza Inicjatywy Pracowniczej w Chung Hong, wybuchł strajk w fabryce Chung Hong. Przed 15:00 Krzysztofowi Gaździe wręczono pismo o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia (zwolnienie dyscyplinarne) uzasadnione rzekomym "ciężkim naruszeniem obowiązków pracowniczych". Pracodawca uznał za "ciężki naruszenie" wykonywanie obowiązków związkowych - organizowanie referendum, udział w pikiecie 15 czerwca i domaganie się, aby bez zbędnej zwłoki zostało zawarte porozumienie o wyborze mediatora.
Po zwolnieniu Krzyśka ok. 15:30 załoga pracująca na zmianie popołudniowej rozpoczęła strajk. Na 50 osób pracujących, 15 odstąpiło od pracy, wybrało komitet strajkowy. Przebywa w kantynie zakładu pracy.

Pracodawca najpierw wzywał indywidualnie pracowników do biura, a gdy strajkujący odmówili, menager HR - Dominika Frydlewicz zeszła do kantyny i kazała wszystkim pracowniom podpisać informację, że pracodawca "zwalnia ich z obowiązku świadczenia pracy". Strajkujący odmówili podpisania dokumentów i oświadczyli, że trwa strajk. Przedstawicielka pracodawcy "odmówiła przyjęcia do wiadomości tej informacji" i argumentowała, że strajk należy zapowiedzieć 5 dni wcześniej (co nie jest zgodne z ustawą o sporach zbiorowych, która daje pracownikom prawo do natychmiastowego rozpoczęcia strajku, gdy pracodawca zwolnił działacza związkowego prowadzącego spór). Następnie pracownikom nakazano opuścić zakład pracy w przeciągu 10 minut, a gdy to nie przyniosło rezultatu pracodawca zapowiedział, że na pracowników czekają busy odwożące ich do domu (większość strajkujących dojeżdża z Wałbrzycha i Nowej Rudy). Po pewnym czasie w kantynie pojawił się ochroniarz z firmy Nord Watch, który zakazał strajkującym opuszczania stołówki z wyjątkiem wychodzenia do toalety. 

Ok. 19:00 do zakładu przyjechała policja wezwana przez pracodawcę. Funkcjonariusze z komendy Wrocław-Krzyki również nakazali strajkującym opuścić "prywatny teren" ponieważ "pracodawca sobie nie życzy ich obecności na zakładzie". Po interwencji telefonicznej u oficera dyżurnego, policja odstąpiła ponieważ nie stwierdziła przestępstwa, pouczyła pracodawcę także o prawie pracowników do swobodnego poruszania się po terenie zakładu - pomimo to, ochrona odmawia obecnie strajkującym możliwości wyjścia na dziedziniec. Strajkujący mają nadzieję, że więcej pracowników przystąpi do strajku niebawem, gdy rozpocznie się dwudziestominutowa przerwa.

Godz: 20:00: Pracownicy strajkujący siedzą w zamknięci w kantynie. Nie są wypuszczani na zewnątrz ani do palarni (która też jest na zewnątrz). Powiedziano im, że albo mają siedzieć w kantynie i mogą tylko wyjść do toalety albo wychodzą z zakładu. Pracownicy wezwali policję, gdyż są przetrzymywani wbrew prawu. Policjant uzgodnił z kadrową – Dominiką Frydlewicz – że pracownicy będą wypuszczani z kantyny tylko do toalety albo mogą opuścić zakład. W związku z tym, że strajkujący są przetrzymywani w kantynie, nie mają kontaktu z resztą załogi. Pracownicy, którzy nie przystąpili od razu do strajku i poszli na halę produkcyjną, w czasie przerwy w pracy nie zostali wpuszczeni do kantyny, gdzie przetrzymuje się strajkujących!

O godzinie 22:00 osoby, które biorą udział w strajku opuściły teren zakładu. Firma ochroniarska wezwała posiłki i w Chung Hong roi się od ochroniarzy. Autobusy wjechały pod drzwi zakładu tak aby odseparować strajkujących od reszty ludzi. Strajkujących odizolowano i odesłano do domów osobnym busem.

Chung Hong wyzyskuje LG zyskuje

Wesprzyj protest pracowników Chung Hong Electronics Poland!
W fabryce Chung Hong Electronics Poland od 2 miesięcy trwa spór zbiorowy zainicjowany przez komisję zakładową OZZ Inicjatywa Pracownicza. Pracownicy fabryki domagają się m.in. wzrostu wynagrodzeń zasadniczych o 300 zł brutto, przywrócenia Funduszu Socjalnego, ograniczenia rocznego limitu nadgodzin i skrócenia okresu rozliczeniowego oraz gwarancji utrzymania transportu organizowanego przez pracodawcę.

Pomimo przedstawienia przez związek kilku kompromisowych wariantów zakończenia sporu pod warunkiem spełnienia chociaż części postulatów, Zarząd Chung Hong pozostaje głuchy na jakiekolwiek argumenty i systematycznie odrzuca kolejne warianty porozumienia przedstawiane przez stronę związkową. Chcąc rozwiązać konflikt siłowo, pracodawca nie waha się przed zastosowaniem bezprawnych środki nacisku na pracowników (m.in. grożenie zwolnieniem z pracy osobom, które wezmą udział w referendum strajkowym i utrudnianie związkowcom kontaktu z załogą). W dniach 19-22 czerwca odbyło się w zakładzie referendum strajkowe w którym udział wzięło 54,9% zatrudnionych, z których 89,4% opowiedziało się za strajkiem. W najbliższych dniach, związkowcy podejmą decyzję o rozpoczęciu akcji strajkowej.
Areną konfliktu jest fabryka umiejscowiona w Kobierzyckiej Podstrefie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która korzysta z licznych udogodnień finansowych (zwolnień podatkowych, refundacji kosztów zatrudnienia) i której produkcja jest praktycznie w pełni zależna od zamówień koncernu LG Electronics Polska Sp. z.o.o.

W związku ze zbliżającym się rozpoczęciem strajki w Chung Hong, OZZ Inicjatywa Pracownicza rozpoczyna ogólnopolską akcję protestacyjną mającą na celu wsparcie walki toczonej przez pracowników zakładu. W jej ramach planujemy działania mające skłonić głównego kontrahenta, władze gminy Kobierzyce oraz Agencji Rozwoju Przemysłu zarządzająca Strefą do zajęcia stanowiska na temat konfliktu.

ZOBACZ KRÓTKI REPORTAŻ - wywiady z pracownikami Chung Hong