wtorek, 10 lipca 2012

Zwolnienia i lokaut w Chung Hong. Depczą prawo do strajku


Dziś w Chung Hong Electronics pod Wrocławiem zwolniono dyscyplinarnie 24 strajkujące osoby.  Zakładowa komisja OZZ IP wyraża ostry przeciw wobec takiemu zachowaniu pracodawcy. Polskie prawo stanowi, że: „Udział pracownika w strajku zorganizowanym zgodnie z przepisami ustawy nie stanowi naruszenia obowiązków pracowniczych". Formalnie pracodawca nie posiada żadnych prawnych środków uprawniających do wyciągnięcia sankcji w stosunku do pracowników, w tym do rozwiązania umowy o pracę. Zwolnienia naruszają art. 23 Ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Prawo do strajku należy do podstawowych praw człowieka oraz wolności związkowych. Niezbędne jest wsparcie dla strajkujących. Jutro (środa) pikieta pod zakładem - zobacz więcej. Wesprzyj Fundusz Strajkowy.
Od lat słychać, że w specjalnych strefach ekonomicznych łamie się prawa pracownicze, nie przestrzega przepisów BHP i oferuje najniższe wynagrodzenia. Nic dziwnego, że od czasu do czasu wybuchają konflikty i strajki. Chiński pracodawca w Chung Hong, firmie zlokalizowanej w strefie pod Wrocławiem, przeprowadził w takich okolicznościach po prostu lokaut. Najpierw, w zeszłym tygodniu, zwolnił Krzysztofa Gazdę, członka zarządu Komisji Zakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza, któremu przysługiwała ochrona prawna przed zwolnieniem z tytułu ustawy o związkach zawodowych. Co więcej, nie powinien zostać zwolniony także z uwagi na fakt, iż prowadzony był w Chung Hong spór zbiorowy. Pracodawca kompletnie zignorował przepisy. Kilka dni później w Chung Hong dyscyplinarnie zwolniono kolejnych strajkujących.
Zwolnienie Gazdy było bezpośrednią przyczyną wybuchu strajku. Protest pracowników był absolutnie uzasadniony, bo kierownictwo firmy nie tylko, że przeprowadziło nielegalne zwolnienie związkowca, ale od początku utrudniało prowadzenie sporu zbiorowego. W takich okoliczności dostosowując się do ustawowej zasady, że strajk jest działaniem ostatecznym, załoga popełniła błąd taktyczny. Ustawa de facto dopuszcza natychmiastowe proklamowanie akcji strajkowej, kiedy pracodawca nie stosuje się do zapisów ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Przesuwany kilkakrotnie strajk, ostatecznie wybuchł za późno. Dziś nie tylko pracodawca zwalnia strajkujących, ale także zamyka fabrykę na letni postój. Hale przez kilka tygodni będą stać puste.
Inicjatywa Pracownicza prowadziła spory zbiorowe i akcje strajkowe już wielokrotnie m.in. w H. Cegielski - Poznań SA, Greenkett, SP ZOZ w Bielsku- Białej, w Zespołach Żłobków w Poznaniu itd. Nasi działacze mieli też doświadczenie ze sporu i strajków w innych firmach m.in. na Poczcie Polskiej. Wniosek jaki płynie z tego doświadczenia jest dość ponury – prawo do strajku jest powszechnie ograniczane. Składa się na to wiele czynników, m.in. niejasność przepisów, które są dowolnie interpretowane przez pracodawcę, którego zwykle stać na wynajęcie dobrze opłacanych prawników stosują pokrętne interpretacje. Podstawowym celem jest wprowadzenie załogi w błąd, jak też zastraszenie jej, poprzez ustawicznie sugerowanie nielegalności działań i ewentualnie strajku. Co więcej argumenty wynajętych przez pracodawców prawników stają się niekiedy obowiązującą wykładnią prawa, bowiem prokuratura czy Państwowa Inspekcja Pracy, które teoretycznie powinny zajmować się problemem naruszania prawa do strajku, pozostają bierne. Ostatnio na przykład na pytanie pracownic żłobków czy mają one prawo do prowadzenia strajku, PIP odpowiedziała, że nie wie, Kancelaria Premiera, że „chyba nie”, nasz związek utrzymuje, że prawo to posiadają, a pracodawca, że nie. Spór zbiorowy trwa, a kwestie rozstrzygnie dopiero sąd. Tymczasem sądy pracy, rozpatrując ewentualne pozwy w ślimaczym tempie, wydają swoje werdykty w zupełnym oderwaniu od realiów – często po kilkunastu i więcej miesiącach od chwili wejścia w spór zbiorowy. Może nielegalnie zwolniony pracownik otrzyma jakieś zadośćuczynienie (odszkodowanie), ale prawa do strajku się tym sposobem mu nie przywróci.
W związku z powyższym, obserwuje się ustawiczne ograniczanie prawa do strajku w Polsce i naruszenie przez pracodawców norm Międzynarodowej Organizacji Pracy, której zaleceniami z pewnością chiński pracodawca z Chung Hong się nie przejmuje. Demonstracyjnie zatem dokonał lokautu, bo wie, że ewentualne jego ryzyko z tym związane jest niewielkie – relatywnie dużo mniejsze, niż ryzyko podejmowane przez pracownika decydującego się na udział w proteście. W istocie przywrócenie prawa do strajku ustawą z 1990 roku, okazuje się coraz częściej kompletną fikcją.
Lokaut w Chung Hong jednak nie może zostać bez odpowiedzi, zarówno na poziomie zakładowym (akcja strajkowa będzie kontynuowana), jak też na poziomie krajowym. Celem tego drugiego typu działania jest obecnie podniesienie problemu ograniczanie (czy wręcz odbierania) prawa do strajku i bierności w tych warunkach odpowiedzialnych instytucji, których celem jest ochrona jego ochrona. Biorąc pod uwagę ostatnio forsowane zmiany w prawie o zgromadzenia i próbę jego ograniczenia, jasne staje się, że mamy do czynienia z regresem wolności obywatelskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz