środa, 4 lipca 2012

Strajk w Chung Hong Electronics

Dziś w reakcji na dyscyplinarne zwolnienie Krzysztofa Gazdy, działacza Inicjatywy Pracowniczej w Chung Hong, wybuchł strajk w fabryce Chung Hong. Przed 15:00 Krzysztofowi Gaździe wręczono pismo o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia (zwolnienie dyscyplinarne) uzasadnione rzekomym "ciężkim naruszeniem obowiązków pracowniczych". Pracodawca uznał za "ciężki naruszenie" wykonywanie obowiązków związkowych - organizowanie referendum, udział w pikiecie 15 czerwca i domaganie się, aby bez zbędnej zwłoki zostało zawarte porozumienie o wyborze mediatora.
Po zwolnieniu Krzyśka ok. 15:30 załoga pracująca na zmianie popołudniowej rozpoczęła strajk. Na 50 osób pracujących, 15 odstąpiło od pracy, wybrało komitet strajkowy. Przebywa w kantynie zakładu pracy.

Pracodawca najpierw wzywał indywidualnie pracowników do biura, a gdy strajkujący odmówili, menager HR - Dominika Frydlewicz zeszła do kantyny i kazała wszystkim pracowniom podpisać informację, że pracodawca "zwalnia ich z obowiązku świadczenia pracy". Strajkujący odmówili podpisania dokumentów i oświadczyli, że trwa strajk. Przedstawicielka pracodawcy "odmówiła przyjęcia do wiadomości tej informacji" i argumentowała, że strajk należy zapowiedzieć 5 dni wcześniej (co nie jest zgodne z ustawą o sporach zbiorowych, która daje pracownikom prawo do natychmiastowego rozpoczęcia strajku, gdy pracodawca zwolnił działacza związkowego prowadzącego spór). Następnie pracownikom nakazano opuścić zakład pracy w przeciągu 10 minut, a gdy to nie przyniosło rezultatu pracodawca zapowiedział, że na pracowników czekają busy odwożące ich do domu (większość strajkujących dojeżdża z Wałbrzycha i Nowej Rudy). Po pewnym czasie w kantynie pojawił się ochroniarz z firmy Nord Watch, który zakazał strajkującym opuszczania stołówki z wyjątkiem wychodzenia do toalety. 

Ok. 19:00 do zakładu przyjechała policja wezwana przez pracodawcę. Funkcjonariusze z komendy Wrocław-Krzyki również nakazali strajkującym opuścić "prywatny teren" ponieważ "pracodawca sobie nie życzy ich obecności na zakładzie". Po interwencji telefonicznej u oficera dyżurnego, policja odstąpiła ponieważ nie stwierdziła przestępstwa, pouczyła pracodawcę także o prawie pracowników do swobodnego poruszania się po terenie zakładu - pomimo to, ochrona odmawia obecnie strajkującym możliwości wyjścia na dziedziniec. Strajkujący mają nadzieję, że więcej pracowników przystąpi do strajku niebawem, gdy rozpocznie się dwudziestominutowa przerwa.

Godz: 20:00: Pracownicy strajkujący siedzą w zamknięci w kantynie. Nie są wypuszczani na zewnątrz ani do palarni (która też jest na zewnątrz). Powiedziano im, że albo mają siedzieć w kantynie i mogą tylko wyjść do toalety albo wychodzą z zakładu. Pracownicy wezwali policję, gdyż są przetrzymywani wbrew prawu. Policjant uzgodnił z kadrową – Dominiką Frydlewicz – że pracownicy będą wypuszczani z kantyny tylko do toalety albo mogą opuścić zakład. W związku z tym, że strajkujący są przetrzymywani w kantynie, nie mają kontaktu z resztą załogi. Pracownicy, którzy nie przystąpili od razu do strajku i poszli na halę produkcyjną, w czasie przerwy w pracy nie zostali wpuszczeni do kantyny, gdzie przetrzymuje się strajkujących!

O godzinie 22:00 osoby, które biorą udział w strajku opuściły teren zakładu. Firma ochroniarska wezwała posiłki i w Chung Hong roi się od ochroniarzy. Autobusy wjechały pod drzwi zakładu tak aby odseparować strajkujących od reszty ludzi. Strajkujących odizolowano i odesłano do domów osobnym busem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz