Po
zwolnieniu Krzyśka ok. 15:30 załoga pracująca na zmianie popołudniowej
rozpoczęła strajk. Na 50 osób pracujących, 15 odstąpiło od pracy,
wybrało komitet strajkowy. Przebywa w kantynie zakładu pracy.
Pracodawca
najpierw wzywał indywidualnie pracowników do biura, a gdy strajkujący
odmówili, menager HR - Dominika Frydlewicz zeszła do kantyny i kazała
wszystkim pracowniom podpisać informację, że pracodawca "zwalnia ich z
obowiązku świadczenia pracy". Strajkujący odmówili podpisania
dokumentów i oświadczyli, że trwa strajk. Przedstawicielka pracodawcy
"odmówiła przyjęcia do wiadomości tej informacji" i argumentowała, że
strajk należy zapowiedzieć 5 dni wcześniej (co nie jest zgodne z ustawą
o sporach zbiorowych, która daje pracownikom prawo do natychmiastowego
rozpoczęcia strajku, gdy pracodawca zwolnił działacza związkowego
prowadzącego spór). Następnie pracownikom nakazano opuścić zakład pracy
w przeciągu 10 minut, a gdy to nie przyniosło rezultatu pracodawca
zapowiedział, że na pracowników czekają busy odwożące ich do domu
(większość strajkujących dojeżdża z Wałbrzycha i Nowej Rudy). Po pewnym
czasie w kantynie pojawił się ochroniarz z firmy Nord Watch, który
zakazał strajkującym opuszczania stołówki z wyjątkiem wychodzenia do
toalety.
Ok. 19:00
do zakładu przyjechała policja wezwana przez pracodawcę.
Funkcjonariusze z komendy Wrocław-Krzyki również nakazali strajkującym
opuścić "prywatny teren" ponieważ "pracodawca sobie nie życzy ich
obecności na zakładzie". Po interwencji telefonicznej u oficera
dyżurnego, policja odstąpiła ponieważ nie stwierdziła przestępstwa,
pouczyła pracodawcę także o prawie pracowników do swobodnego poruszania
się po terenie zakładu - pomimo to, ochrona odmawia obecnie
strajkującym możliwości wyjścia na dziedziniec. Strajkujący mają
nadzieję, że więcej pracowników przystąpi do strajku niebawem, gdy
rozpocznie się dwudziestominutowa przerwa.
Godz: 20:00:
Pracownicy strajkujący siedzą w zamknięci w kantynie. Nie są
wypuszczani na zewnątrz ani do palarni (która też jest na zewnątrz).
Powiedziano im, że albo mają siedzieć w kantynie i mogą tylko wyjść do
toalety albo wychodzą z zakładu. Pracownicy wezwali policję, gdyż są
przetrzymywani wbrew prawu. Policjant uzgodnił z kadrową – Dominiką
Frydlewicz – że pracownicy będą wypuszczani z kantyny tylko do toalety
albo mogą opuścić zakład. W związku z tym, że strajkujący są
przetrzymywani w kantynie, nie mają kontaktu z resztą załogi.
Pracownicy, którzy nie przystąpili od razu do strajku i poszli na halę
produkcyjną, w czasie przerwy w pracy nie zostali wpuszczeni do
kantyny, gdzie przetrzymuje się strajkujących!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz